— Raczej nie. Był jeden rudy seter irlandzki, ale ci lu-

- Co do diabła? - warknęła i zobaczyła wewnątrz sandałów ciemne plamy. Instynktownie
jakiś czas wstawała od stołu, żeby zadzwonić do opiekunki, która została z jej synkiem, i na
– Dzisiaj przyszło?
który Bentz nalegał przed laty. Rzadko go używali, ale teraz to się zmieni.
mnie. My... Spotykaliśmy się i dwa razy niemal ze sobą zamieszkaliśmy, ale wtedy... wtedy
Co chwila zerkam w boczne lusterko i jadę z nią w ślepą uliczkę, oddaloną mniej więcej
moment zamknęła oczy.
– Znowu biegacz – mruknął Hayes.
dokładnie trzema oliwkami. Wyssie z nich nadzienie z papryki. Jennifer uwielbiała martini.
opowiadać o Bentzu i ma słuchaczkę chciwie chłonącą jej słowa.
Walcz! Ruszaj się! Nie poddawaj się! Krzyczał mózg, ale mięśnie już nie słuchały,
- Cholera! - Kelly wyłączyła magnetofon, odsłuchawszy wiadomość od przerażonej Caitlyn. Co jest z tą Caitlyn? Zawsze pakuje się w kłopoty. Wielkie kłopoty. I zawsze oczekuje, że Kelly ją z nich wyciągnie. Boże, co za wariatka! Ze złością znów włączyła magnetofon, aby jeszcze raz posłuchać przerażonego głosu Caitlyn. „Kelly? Kelly? Jesteś tam? Jeśli tam jesteś, to podnieś słuchawkę”. Do diabła! Westchnęła i skasowała wiadomość. „Muszę z tobą porozmawiać o wczorajszej nocy”. - No jasne - zamruczała Kelly. Nie była zdziwiona. Nie trzeba wielkiego geniuszu, żeby wiedzieć, że Caitlyn, zdana sama na siebie, wpakuje się w kłopoty. Nic nowego. Nagle zrobiło jej się przeraźliwie zimno, choć w pokoju panował ponad trzydziestostopniowy upał. Wyglądała przez okno, pocierając ramiona. Prędzej czy później Caitlyn skończy w wariatkowie. Niestety, tym razem zostanie tam już na zawsze. Kelly nie może jej wciąż ratować z opatów. Problem w tym, że Caitlyn jest słaba. Tak jak wielu innych członków przeklętego klanu Montgomerych. Tak, wiele osób z jej rodziny miało nierówno pod sufitem... bardzo nierówno. Klątwa Montgomerych. Odgarnąwszy włosy z oczu, Kelly ruszyła przez pokój w kierunku oszklonych drzwi wychodzących na nieduży pomost nad rzeką. Na dworze było gorąco i parno, tak jak lubiła. Przez chwilę przyglądała się czapli szybującej wzdłuż brzegu nad wolno płynącą wodą. Poczuła na twarzy promienie późnego poranka. Oparła się o poręcz i znów pomyślała o siostrze. W pierwszej chwili chciała wsiąść w samochód i popędzić prosto do niej, uspokoić ją, ukoić, tak jak zawsze do tej pory. Ale przecież to nie rozwiąże problemu. Nie sprawi, że Caitlyn stanie się nagle silna i odważna. Mogła spróbować rozwiać jej obawy, pomóc jej... ale prawdę mówiąc, miała już tego naprawdę dość. Bo Caitlyn jest taka niepozbierana. Zawsze taka była. Zresztą trudno ją za to winić. Kelly zsunęła okulary słoneczne na nos, aby przyjrzeć się łódce płynącej powoli w górę rzeki. Caitlyn wiele przeszła. Również w dzieciństwie... wszystkie lejej tajemnice, które Kelly świetnie znała. Caitlyn nawet nie zdawała sobie sprawy, jak dobrze Kelly ją rozumie. Jak dobrze zna dręczące ją demony. Czy nie przestrzegała jej przed ślubem z Joshem? Chyba z milion razy. Ale czy Caitlyn chciała słuchać? O, nie! Była zakochana. Tak bardzo zakochana! Szkoda tylko, że w łotrze. No i w dodatku była w ciąży. Z początku wszystko się jakoś układało. A potem urodziło się dziecko. Kelly poczuła ukłucie żalu, gdy przywołała w pamięci figlarną twarzyczkę Jamie. Jakie to smutne! Wciąż oparta o poręcz patrzyła na startującą czaplę, machającą śnieżnobiałymi skrzydłami.
Montoya pstryknął długopisem, kolejny raz zadzwonił do Bentza i Hayesa, jedynego
przerodził się w panikę. Wariatka podpali łódź! Z nią pod pokładem.
sztuczna trawa na balkonie a deszcz

Chwilę później Lucien wezwał pana Mullinsa i z powrotem zasiadł w fotelu przed

Coraz niżej, niżej, w ocean czarny jak noc. Słona woda zamykała się wokół niego, zrzucił
Dzielnicy Francuskiej.
Dziwne, pomyślała, starając się opanować narastającą panikę. Nikt jej nie wyjaśnił,
wazektomia

– Nie, ale to ta osoba. Widzicie? Teraz upuściła kopertę.

Dzwonił do gazet, rozmawiał z pismakami, którzy płodzili podobne teksty. Lucia nie była prostytutką, oburzał się. Była tancerką w nocnym klubie. Była jego matką. Kochał ją.
Nagle usłyszała ciche pukanie. Zerwała się, podbiegła do drzwi i znowu zaczęła w nie
Włożył ostrożnie kolczyki do pudełeczka i schował je do torby. Zaczął już zasuwać zamek błyskawiczny, kiedy zmienił zdanie, wyjął pudełeczko i wetknął je do przedniej kieszeni dżinsów. Tu będzie bezpieczniejsze.
Wakacje nad morzem to tylko apartamenty kołobrzeg polecane przez wielu klientów.

ubrania i przedmioty osobiste dziewcząt.

- Jak sobie życzysz.
- Wiem, co obiecałam.
Zapłoniła się.
modne szare włosy